czwartek, 29 czerwca 2017

Powiew lata...

Witajcie Kochani, jak wasze samopoczucie ? Mnie dzisiaj strasznie bolała głowa, to chyba przez zmianę pogody. Zrobiłam sobie małą drzemkę i czuje się już znacznie lepiej. 
Zdjęcia zrobił mi wczoraj brat, za co bardzo mu dziękuje. Z bratem mieszkam odkąd się urodziłam, mieszkaliśmy razem na studiach i po. Przyszedł w końcu ten czas kiedy będziemy mieszkać osobno. Trochę to dziwne uczucie, jednak czas najwyższy :D. Mam nadzieję, że czasem wpadnie do mnie pomóc przy fotkach hehe :D. W końcu to dzięki jego pomocy powstało większość wpisów. 
W moim życiu blogowym jak i prywatnym szykuje się sporo zmian. Jakich ? Szczegółów zdradzać nie będę ale wybaczcie mi jeżeli w lipcu będę mniej aktywna. Mogę za to obiecać, że pod koniec lipca blog na pewno się ożywi. Wrócę do aktywnego blogowania, nadal myślę o kanale Youtube. Trzymajcie kciuki, żeby zaczął hulać jak najszybciej :D. Ten projekt powstanie na pewno, tylko jeszcze nie wiem kiedy. 

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Czy chcecie test Chińskich ubrań ? Czytelnicy decydują.

Kochani, dzisiaj przychodzę do Was z pytaniem. Czy chcecie żebym przetestowała i pokazała w stylizacjach ubrania z tak zwanych chińskich sklepów? Co jakiś czas dostaję propozycję współpracy i z reguły nie chciało mi się w to bawić. Jednak jakiś czas temu widziałam jak jedna z polskich blogerek zamówiła sobie naprawdę fajne rzeczy z tych stron. Jedna z koszul była praktycznie identyczna jak koszula z Zary no i oczywiście trzy raz tańsza :D. Co ciekawe te rzeczy często mają nawet podobne metki do tych z Zary czy H&M. Oczywiście znam historie gdzie zamówione ubrania wyglądały kompletnie inaczej niż te na zdjęciach. Sama jestem ciekawa jak to wygląda naprawdę.
Decyzja w głównej mierze należy do Was! Kliknijcie w linki, które zostawię poniżej jeżeli chcecie, żeby pojawiły się takie stylizacje na moim blogu, jeżeli uważacie, że to zły pomysł to oczywiście nie klikajcie ;).
 1. LINK  2. LINK  3. LINK 4. LINK

niedziela, 18 czerwca 2017

Blue crop top

Witajcie Kochani, właśnie kończy się długi weekend. Mam nadzieję, że spędziliście go aktywnie i z uśmiechem. Ja w końcu wracam do aktywnego blogowania po kilku dniach przerwy. Nawet zapomniałam jak pozuje się do zdjęć i ta sejsa szła strasznie opornie. Przyznaje, że trochę się rozleniwiłam ale dzisiejszy post to znak, że jestem już na dobrej drodze. Piękna pogoda sprzyja temu, żeby spędzać czas głównie poza domem. Muszę nauczyć się zabierać aparat ze sobą częściej.
Dzisiejsza stylizacja jest typowo casualowa. Czyli wygodnie i swobodnie, tak lubię najbardziej :). 
czapka, pierścionki-H&M/spodnie-Stradivarius/buty-Lasocki/crop top - New Yorek/koszula-MNG

czwartek, 8 czerwca 2017

Rosyjskie maseczki (test)

Jakiś czas temu zrobił się wielki internetowy Boom na rosyjska pielęgnację. Oczywiście zaczęła mnie kusi myśl  'wszyscy mają ja też chce' ale jakoś nie znalazłam opinii, która by mnie przekonała, że warto kupić te produkty. Dlatego też postanowiłam, że przetestuje je sama i podzielę się opinią na ich temat. Zakupiłam dwie maseczki w drogerii internetowej i przystąpiłam do testowania. Jakie są moje wrażenia? Czy uważam, że warto kupić te maseczki?
Jeżeli śledzicie mojego bloga już dłużej to na pewno wiecie, że potrafię być wybredna, jeżeli chodzi o kosmetyki. Czasami zauważam w internecie zjawisko, że wszyscy coś polecają ale konkretnych argumentów za tym dlaczego, nie ma... Z pomocą przychodzę Ja :D
Do testów wybrałam dwie maseczki  z seri Bania Agafii. Ta w łososiowym opakowaniu to maska witaminowa fitoaktywna, multinawilżenie(poziomka, malina, dzika róża, rokitnik, jagoda kamczatska). Druga w niebieskim opakowaniu to maska oczyszczająca (niebieska glinka, malwa, otręby owsiane, woda bławatkowa. 
Na temat pierwszej mogę śmiało powiedzieć, że jest to przyjemna, nic nierobiąca maseczka :D. Ma fajną konsystencję w kolorze malinowym, pachnie owocowo. Przez przypadek polizałam maseczkę i okazało się, że jest słodka, naprawdę aż ma się ochotę ją zjeść. Niestety jej minusem jest to, że nie zauważyłam ani nawilżenia, ani ukojenia. Maska podczas pobytu na twarzy umilała mi czas pięknym zapachem ale skoro nie to powinno być jej głównym zadaniem, jestem na nie. Koszt maski to około 13 zł.
Druga maseczka jest zdecydowanie lepsza od poprzedniczki. Maseczka przyjemnie napina skórę, niweluje błyszczenie się. Delikatnie oczyszcza pory z zaskórników. Skóra jest odświeżona i wygładzona.  Ja na twarzy trzymam ją nawet dłużej niż 10 min. Wszystkie efekty o których piszę są delikatne, nie jest to efekt wow. Koszt maski to około 9 zł. 
Plusem maseczek jest na pewno opakowanie, łatwo wyciska się je z tubki. Konsystencja jest dość gęsta, dzięki czemu maseczki trzymają się na twarzy i nie spływają. Są wydajne, starczą na około 8-10 użyć. Cena jest baaardzo niska.
Czy warto je kupić ? Niebieską polecam, łososiową możecie kupić na własną odpowiedzialność :D 
Podsumowując, maseczki są całkiem przyjemne ale jeżeli oczekujecie efektu wow, to na pewno po nich takiego nie będzie. Jednak będą dobre w momentach kiedy robicie sobie domowe SPA. Ja polubiłam się bardziej z niebieską maseczką i rzeczywiście delikatnie pomaga mi w pielęgnacji. Biorąc pod uwagę cenę i pojemność, wygrywają na pewno z tanimi maseczkami z drogerii. Jednak do dobrych jakościowo maseczek im daleko. Ot taka mała kobieca przyjemność :).
Linki do sklepów gdzie możecie je znaleźć: 
Dajcie znać jakie są wasze ulubione maseczki ? Ja w najbliższym czasie przetestuje maseczkę z aktywnym węglem i na pewno dam Wam znać co o niej sądzę :). 

czwartek, 1 czerwca 2017

Mam aparat na zębach #aparatka. Carriere Motion (pierwsze wrażenia)

[EDIT] 25.03.2020 Nagrałam film o moich aparatach na ortodontycznych, tutaj zostawiam link, miłego oglądania https://youtu.be/64YHdh19XpI
[EDIT] 05.06.17 Tak jak obiecywałam wracam z komentarzem po kilku dniach. No i ... jest lepiej!!! Ból jest dużo mniejszy, powoli zaczynam mówić w miarę zrozumiale. Jedzenie nadal sprawia mi trudność ale udało mi się dzisiaj zjeść mozzarelle pokrojoną na kawałki (sukces!). Przede wszystkim w końcu mam lepszy humor. 
Dzisiaj miałam mieć konsultację u Pani Ortodontki, jednak musiała być przełożona na jutro. Podczas wizyty może uda się obniżyć poziom plastikowej szyny, co znacznie ułatwiło by mi mówienie. Sama jestem w szoku, że to napiszę ale chyba się do niej przyzwyczaję :P. Ostatnio trochę Was nastraszyłam ale po pierwszym tygodniu, jest ogromna różnica. Nadal sobie nie wyobrażam pogryzienia mięsa albo ugryzienia chociażby bułki, jednak wszystko idzie w dobrą stronę i może w końcu to też się uda. 
Podsumowując, pierwsze dni były straszne ale wychodzi na to, że naprawdę do wszystkiego można się przyzwyczaić. Przez kolejne pół roku raczej nie będę poruszała tematu aparatu. Napisze coś więcej jak już założę aparat docelowy. Jednak gdybyście mieli pytania to śmiało piszcie do mnie :).

Maskara! takie było moje pierwsze wrażenie, szok, płacz i niedowierzanie. Jednak to nie aparat tak mnie przeraził, tylko plastikowa szyna, którą muszę nosić na dolnej szczęce. Jest praktycznie niewidoczna ale w tym momencie uniemożliwia mi normalne mówienie. Bardzo seplenię i chyba to wywołało u mnie początkowy szok.
Aparat Motion będę nosić prze okres 6 miesięcy, następnie będę miała założony aparat stały. Obecnie moje leczenie wygląda tak, że mam apart Motion + wyciągi pod obu stronach(gumki), które wymieniam co dwa dni + plastikowa szyna na dolnej szczęce. Wstawię tu zdjęcia przykładowe.
Zdecydowałam się na takie rozwiązanie, gdyż ortodontka przekonała mnie, że jest to świetna metoda, dzięki której nie będzie potrzeby wyrywania moich zębów (co często jest koniecznością przy zakładaniu aparatów stałych). Efekty powinny być widoczne już po 3 miesiącach.
Postanowiłam, że napisze ten post, ponieważ te informację mogą się przydać osobom, które czekają na założeniem aparatu, bądź planują w przyszłości to zrobić. Oczywiście nie chce Was straszyć ale myślę, że pewnych rzeczy warto być świadomym przed założeniem. Między innymi tego, że jest to świetna metoda odchudzająca :D, ja od 3 dni jestem w stanie przyjąć tylko płyny. Nie ma najmniejszej szansy na ugryzienie czegokolwiek, nawet miękkich rzeczy typu bułeczka czy banan. Dzisiaj udało mi się zjeść(połykać) serek wiejski i uważam to za osiągniecie.  Druga sprawa to ból zębów i tu myślałam, że będzie gorzej, że będą bolały mnie non stop. Jednak w tym momencie jest tak, że póki ich nie dotykam jest ok. Bolą w momencie mówienia i prób jedzenia( naprawdę jestem głodna :( !!! ) oraz przy zakładaniu gumek. Trzecia dość istotna sprawa, to bariera  psychiczna przy rozmowie z ludźmi, u mnie głównie wywołana plastikową szyną. Osoby, które pracują  z klientami bądź muszą dużo mówić w ciągu dnia, powinny zaplanować sobie kilka dni wolnego. Oczywiście tak jak wcześniej pisałam, u mnie głównie jest to spowodowane przez szynę, więc jeżeli ktoś jej nie będzie miał, to mówienie na pewno będzie prostsze.
Mam nadzieję, że większość dolegliwości przejdzie mi po paru dniach, wtedy też dodam do tego posta komentarz jak się czuje po kolejnych kilku dniach.
Podsumowując założenie aparatu jest dość poważną sprawą, trzeba się do tego przygotować. Na początku jest mocno uciążliwy ( wszyscy mówią, że z czasem można się przyzwyczaić). Jednak dla efektu warto się przemęczyć :D. 

ps. dziękuje wszystkim osobom za wsparcie i słowa pocieszenia w prywatnych wiadomościach, telefonach,  na snapie, instagramie itd. :*