poniedziałek, 13 listopada 2017

Indianka z czerwonego zachodu

Wiedziałam, że w końcu przyjdą takie dni kiedy będzie szaro, buro i ponuro. Dzień jest coraz krótszy, o 17 jest już ciemno. I właśnie na te dni z premedytacją zostawiłam te zdjęcia. Stylizację na pewno kojarzycie, bo była już na blogu. Takie piękne zdjęcia zawdzięczam burzy Opheli.
Szukałam w internecie informacji, jak powstaje takie zjawisko i dowiedziałam się, że: 
Ophelia spowodowała taką cyrkulacje powietrza, że nad Zachodnią Europę, a później również nad Polskę dotarł pył znad Sahary oraz dym pochodzący z pożarów trawiących Półwysep Iberyjski.

- Ophelia powodując cyrkulację powietrza zagarnęła ten pył z pożarów w Hiszpanii i Portugalii.

Światło się załamało na pyle i odbiło w falach o większych długościach, dzięki czemu mieliśmy możliwość podziwiania tego zjawiska.
Zaczęło się tak niepozornie...
To chyba najpiękniejszy zachód słońca, jaki kiedykolwiek widziałam ;). 

2 komentarze:

  1. Wow, ale efekt! Gdybyś nie wyjaśniła, o co chodzi z tymi kolorami to pomyślałabym, że masz zrobione zdjęcie na tle jakiejś fototapety :D Wygląda to niesamowicie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha no to nieźle :D
      Jednak musisz mi wierzyć, było dokładnie tak jak na zdjęciu, a nawet lepiej!

      Usuń